Pierwsza kropla jesiennego deszczu rozpłynęła się na wierzchu mojej dłoni z cichym plaśnięciem, pozostawiając po sobie delikatnie uczucie chłodu. Uniosłam głowę. Niebo zasnute było ciężkimi, nabrzmiałymi od wilgoci chmurami, kłębiącymi się i przesuwającymi się po firmamencie pod wpływem silnego wiatru. Odgarnęłam dłonią włosy, które opadły na moją twarz.
Kolejne kropla upadają obok mnie na gładki kamień, na którym siedziałam. Niewielka ilość wody rozpłynęła się po miłej w dotyku powierzchni, zmieniając kolor lśniącej skały. Wtedy usłyszałam nieznaczny ogłos, poczułam nieznaczne poruszenie w trawie. Moje czujne spojrzenie powędrowało w tym kierunku. Ujrzałam królika, pędzącego w kierunku zagajnika, by ukryć się przed nieuchronnie nadciągającą ulewą.
Krople, które opuszczały przytulne zacisze chmury, by zmoczyć świat i nieść mu niezbędne do życia elementy, spadały coraz częściej i były większe. Poczułam, że moje włosy robią się coraz cięższe i mokną. Ja jednak nie przejmowałam się tym.
Ściana deszczu. Krople odbijały się cicho od mojej zbroi i spływały po niej strumieniami. Nie przejmowałam się wodą. Ja odsłaniałam się cała na działanie wody, nie przejmując się konsekwencjami. Jedyne, co ukryłam dobrze przed ulewą to cięciwa łuku.
Po chwili jedna słona łza wyleciała z mojego oka i spłynęła po policzku, pozostawiając za sobą mokry ślad. Po chwili połączyła się z innymi kroplami deszczu, które zwartym strumieniem spłynęły z kamienia i wsiąkły w już w nabrzmioną od wody glebę.
Nie wiem, dlaczego wtedy płakałam. Do dziś nie pptrafię sobie tego wytłumaczyć. Czułam tylko smutek tak ogromny, że nie mogłam nie zacząć płakać. Ogarnęła mnie nostalgia i przed oczyma stanął mi wyraźny obraz mojej matki smoczycy. Jej rubinowe łuski połyskiwały lekko w świetle zamglonego słońca. Wielkie oko Daveiry wpatrywało się we mnie. Smoczyca uchyliła lekko szczęki i z jej potężnej gardzieli wydobył się czysty niczym poranna rosa dźwięk.
Czekamy na nowy dzień
Kiedy nowy dzień nie nadchodzi.
Przez las przemyka nocy cień
Już kolejny raz.
Kiedy nadzieja głupia
Rozpala twoje serce.
Kiedy pragnienie twoje
Ochładza twoje myśli.
Nagle zdałam sobie sprawę, że to ja śpiewam, a nie Daveira. Dokończyłam zwrotkę.
Czekamy na lepszą myśl
Kiedy lepsza myśl nie przychodzi.
Las cicho zawodzi
Już kolejny raz.
-Pięknie śpiewasz.
Zamilkłam. Odwróciłam się w stronę z której dochodził głos. W cieniu widniała szczupła sylwetka. Zerwałam się na równe nogi i szybko naciągnęłam cięciwę łuku. Moja zbroja zabrzęczała czystym metalicznym dźwiękiem.
- Kim jesteś? - warknęłam. - Ukaż swą twarz.
Uniosłam łuk, wycelowując w postać. Napięłam cięciwę i czekałam na odpowiedź.
Ktokolwiek...???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz