Kłusowałam po łące obserwując różne zwierzęta i rośliny w poszukiwaniu natchnienia do rysowania. Ostatnio nawiedzało mnie coraz więcej klientów i zamawiało obrazy.
Pewnego dnia, przyszedł jakiś podejrzany gość.
-Kwiat. -powiedział.
-Słucham? Przepraszam, ale nie zrozumiałam. -starałam się jak najgrzeczniej powiedzieć obcemu, że powinien trochę bardziej szczegółowo sie wysławiać.
-Namaluj mi kwiat. -powiedział i położył sakiewkę z pieniędzmi na blacie.
Było to znacznie więcej, niż cena obrazu przedstawiającego kwiat...
-Czy ma to być jakiś szczególny gatunek? -zapytałam grzecznie - Irys, albo Róża?
-Poprostu ma być ładny. -powiedziała tajemnicza osoba i wyszła z mojej galerii.
Przez chwilę stałam osłupiała, lecz postanowiłam nie zawieść klienta. Wydawał się... zdeterminowany i samotny. Odrazu spakowałam szkicownik, ołówki i inne niezbędne rzeczy do sakwy i ruszyłam do lasu poszukując ładnego kwiata.
Po mniej więcej godzinie nieowocnych poszukiwań do moich uszu otał dziwny szelest. Nasłuchiwałam w nadziei, że się powtórzy... Tak się jednak nie stało. Wzruszyłam ramionami i szukałam dalej. W pewnym moemencie jednak znowu usłyszałam ten sam dźwięk.
-Kots tu jest? -spytałam w końcu. Nie podobało mi się to. Zagrzebałam kopytem w ziemi gotowa, aby zerwać się do galopu i uciec. Zza pobliskich drzew wyszła zakapturzona postać.
To był ten tajemniczy klient....
Ktoś???? kobieta/mężczyzna/ktokolwiek???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz