Wlczyłam ze smokami zajadle. Usłyszałam, ze Mixi robi to samo. Moje siły jednak stopniowo słabły.
-Kurwa. -mruknęłam do siebie.
Jeśli Alcar się nie pojawi, obydwie zginiemy.
Wlczyłam jak najelpiej potrafiłam. Kilka smoków leżało jjuż trupem u moich łap. Wtem kolejny ze smoków staranował mnie. Upadłam ciężko na ziemię odsłaniając brzuch. Najdelikatniejsze miejsce w ciele smoka. Gady wykorzytsały okazję i rzuciły się w moją stronę. Nawet z pozycji leżącej udawało sie mi odpierać ataki gadzin.
Niestety nie wszytskie.
Jeden ze smoków wbił się swoimi kłami w mój brzuch i ściskał jak najmocniej mógł. Poczułam piekielnie silny ból. Ryknęłam i w akcie desperacji chwyciłam swoimi zębami szyję smoka.
-Żryj to skurwysyunu. -warknęłąm, gdy temu krew tryskała ze zmiażdżonej tętnicy szyjnej.
Jednak nawet przypływ adrenaliny nie mógł pomóc mi w walce. Zrobiło mi się słabo. Krew powoli ciekła z rany na moim brzuchu. Powieki zorbiły się ciężkie, a oddech płytki i nieruwny.
Czy to jest mój zasrany koniec?
Wtem jak na zawołanie, między mnie a smoki wparowało Alcar.
Mixi?
niedziela, 30 listopada 2014
Od Mixi CD Rity
Smoki rozdzieliły się. Połowa ruszyła na miasto, a druga część zaatakowała Ritę. To oznaczało, że albo nie doceniają mnie jako przeciwnika albo Rita jest aż tak dobra. Obstawiałabym raczej to drugie. Z zamyślenia wyrwało mnie dopiero ze dwadzieścia kul ognia leciących w moją stronę. Uniknęłam wszystkich. Już chiałam odpowiedzieć, kiedy smoki kolejny raz posłały ogień w moją stronę.
- Cholery Alcar - mruknęłam do siebie. - Mogliby się chociaż ruszyć i nam pomóc.
Unikałam już chyba szóstej salwy ognia, kiedy zobaczyłam, że jeden ze smoków odłącza się od grupy i leci w stronę miasta. Uśmiechnęłam się pod nosem. Za pomocą iluzji stworzyłam drugą mnie. Co prawda była pół przezroczysta, ale smoki chyba dały się nabrać. Prawdziwa ja schowałam się za pobliskim drzewem i posłałam w stronę smoka, który odłączył się od grupy kulę demonicznej energii. Trafiony opadł na ziemię. W tym momencie poczułam palący ból w prawym ramieniu, który wciąż trzymałam przed sobą po wystrzeleniu pocisku. Zobaczyłam, że reszta smoków stoi i patrzy na mnie z rządzą mordu w oczach.
"W takim stanie nie mogę walczyć", pomyślałam ptrząc na powiększającą się kałużę czarnej krwi pod moimi stopami. Ramię zostało chyba przecięte nożem z ognia, bo była to jednocześnie rana cięta jak i oparzenie.
Rita? Heh... Rozumiem, samam mam do ogarnięcia szkołę, zajęcie dodatkowe i potem jeszcze 6 blogów xd
- Cholery Alcar - mruknęłam do siebie. - Mogliby się chociaż ruszyć i nam pomóc.
Unikałam już chyba szóstej salwy ognia, kiedy zobaczyłam, że jeden ze smoków odłącza się od grupy i leci w stronę miasta. Uśmiechnęłam się pod nosem. Za pomocą iluzji stworzyłam drugą mnie. Co prawda była pół przezroczysta, ale smoki chyba dały się nabrać. Prawdziwa ja schowałam się za pobliskim drzewem i posłałam w stronę smoka, który odłączył się od grupy kulę demonicznej energii. Trafiony opadł na ziemię. W tym momencie poczułam palący ból w prawym ramieniu, który wciąż trzymałam przed sobą po wystrzeleniu pocisku. Zobaczyłam, że reszta smoków stoi i patrzy na mnie z rządzą mordu w oczach.
"W takim stanie nie mogę walczyć", pomyślałam ptrząc na powiększającą się kałużę czarnej krwi pod moimi stopami. Ramię zostało chyba przecięte nożem z ognia, bo była to jednocześnie rana cięta jak i oparzenie.
Rita? Heh... Rozumiem, samam mam do ogarnięcia szkołę, zajęcie dodatkowe i potem jeszcze 6 blogów xd
sobota, 29 listopada 2014
Od Rity CD Mixi
Przemykałam zwinie między miotanymi w moją stronę kulami ognia. Raz na jakiś czas, gdy pozwalały na to warunki, odpowiadałam ogniem. Wtedy poczułam znany mi zapach.
Mixi biegła w moją stronę... ale sama.
Jeden ze smoków również ją dostrzegł. Z głośnym rykiem smok poleciał w jej kierunku. Byłoby niemiłe z mej strony pozostawiając demona na pastwę losu. Machneąłm skrzydłami i z równie głośnym rykiem staranowałam smoka. Spadliśmy z łomotem na ziemię.
- Teraz chyba już ktoś usłyszał. -pomyślałam mając nadzieję, że Alcar zaraz tu będzie.
Teraz miałam jednak inne zmartwienia na głowie.
Jedno z nich stało przede mną sycząc z bólu i wściekłości, drugi, pod postacią około tuzina smoków lecąc w stronę miasta i moją.
Wypowiedziałam pod nosem kilka niegustownych słów.
Nie mogłam się przecież rozdwoić.
Musiałam zaufać, że demon sobie poradzi...
Mixi???
sorry, ale ja już wcześniej wspomniałam brak czas daje się we znaki ;_;
Mixi biegła w moją stronę... ale sama.
Jeden ze smoków również ją dostrzegł. Z głośnym rykiem smok poleciał w jej kierunku. Byłoby niemiłe z mej strony pozostawiając demona na pastwę losu. Machneąłm skrzydłami i z równie głośnym rykiem staranowałam smoka. Spadliśmy z łomotem na ziemię.
- Teraz chyba już ktoś usłyszał. -pomyślałam mając nadzieję, że Alcar zaraz tu będzie.
Teraz miałam jednak inne zmartwienia na głowie.
Jedno z nich stało przede mną sycząc z bólu i wściekłości, drugi, pod postacią około tuzina smoków lecąc w stronę miasta i moją.
Wypowiedziałam pod nosem kilka niegustownych słów.
Nie mogłam się przecież rozdwoić.
Musiałam zaufać, że demon sobie poradzi...
Mixi???
sorry, ale ja już wcześniej wspomniałam brak czas daje się we znaki ;_;
Od Naoto CD Rin
Obudziłam się z nieznośnym bólem głowy. Chciałam wstać, ale powstrzymały mnie dłonie rudowłosej dziewczyny. Napierały na moje ramiona dając widoczny znak, że powinnam leżeć. Poczułam sie niezręcznie. Nie przepadałam za byciem poszkodowanym.
Rin bez słowa podała mi jakiś napój.
Ja go bez słowa wypiłam.
-Masz zbroję? -spytałam powoli nie chcąc rozbudzić uśpionego napojem bólu w mej głowie.
Dziewczyna wskazała głową złoty przedmiot leżący na ziemi kilka metrów dalej.
Wzięłam kolejny łyk napoju, po czym powoli zaczęłam wstawać. Rin cmoknęła tylko z niezadowoleniem, ale nic nie powiedziała. Gdy byłam już na nogach zwórciłam się do dziewczyny.
-Musim iść, nie wiadomo, czy smok nie ruszy za nami.
-Przecież jest ślepy. -zauważyła słusznie dziewczyna.
-Ale ma dobry węch. -wytłumaczyłam - Jeśli zostaniemy tu dłużej, może nas wytropić po zapachu.
Rin spojrzała na mnie niepewnie, ale poparła mój pomysł. Wstała i chwyciła częśc zbroi. Ja wzięłam resztkę. Zaczęłyśmy powoli się przemieszczać w stronę Valainy.
Rin????
sorry, że tak późno, szkoła nie zna litośći ;_;
Rin bez słowa podała mi jakiś napój.
Ja go bez słowa wypiłam.
-Masz zbroję? -spytałam powoli nie chcąc rozbudzić uśpionego napojem bólu w mej głowie.
Dziewczyna wskazała głową złoty przedmiot leżący na ziemi kilka metrów dalej.
Wzięłam kolejny łyk napoju, po czym powoli zaczęłam wstawać. Rin cmoknęła tylko z niezadowoleniem, ale nic nie powiedziała. Gdy byłam już na nogach zwórciłam się do dziewczyny.
-Musim iść, nie wiadomo, czy smok nie ruszy za nami.
-Przecież jest ślepy. -zauważyła słusznie dziewczyna.
-Ale ma dobry węch. -wytłumaczyłam - Jeśli zostaniemy tu dłużej, może nas wytropić po zapachu.
Rin spojrzała na mnie niepewnie, ale poparła mój pomysł. Wstała i chwyciła częśc zbroi. Ja wzięłam resztkę. Zaczęłyśmy powoli się przemieszczać w stronę Valainy.
Rin????
sorry, że tak późno, szkoła nie zna litośći ;_;
sobota, 22 listopada 2014
Od Mixi CD Rity
Biegałam po mieście już dłuższy czas, kiedy zauważyłam małego drozda. Mialam wrażenie, że chce wskazać mi drogę, więc ruszyłam za nim. Doprowadził mnie do jakiegoś budynku. Pchnęłam drzwi, które otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Weszłam do długiego korytarza i od razu na kogoś wpadłam.
- Szybko! Na obrzeżach miasta! Rita walczy ze smokami! Szybko jakieś posiłki czy coś! - i wybiegłam.
Po dłuższej chwili szybkiego biegu dotarłam wystarczająco blisko by słyszeć odgłosy walki.
Rita? Zupełny brak weny i wgl... :c
- Szybko! Na obrzeżach miasta! Rita walczy ze smokami! Szybko jakieś posiłki czy coś! - i wybiegłam.
Po dłuższej chwili szybkiego biegu dotarłam wystarczająco blisko by słyszeć odgłosy walki.
Rita? Zupełny brak weny i wgl... :c
piątek, 21 listopada 2014
Od Rin cd. Naoto
Patrzyłam na walczącą ze smokiem Naoto. Byłam przerażona. W rękach trzymałam złotą zbroję. Była lekka i prawie zapomniałam że ją trzymam. Chciałam pomóc Naoto, ale nie miałam pojęcia jak.
Rozejrzałam się zdezorientowana po jaskini. Trzeba trafić w czuły punkt smoka. Tylko gdzie on jest? Oczy! Muszę trafić w oczy! Przebiegłam po całej komnacie szukając łuku.
Naoto walczyła ze smokiem, ale nie miała siły by dłużej utrzymać się przy transformacji w smoka.
Wreszcie udało mi się znaleźć kołczan strzał i ogromny łuk. Napięłam cięciwę i wycelowałam w smoka. Za pierwszym razem nie udało mi się strzelić w oko, na szczęście gad przez grubą skórę nawet nie poczuł. Za drugim razem, wypuściłam dwie strzały i o dziwo, trafiłam w oczy, oślepiając przy tym zwierzę.
- Naoto uciekamy! - wrzasnęłam do niej. Zmieniła się w człowieka, jednak była zbyt zmęczona by zmienić się ponownie.
Smok zaryczał potwornie. Naoto zachwiała się na nogach, ale poderwała się do niepewnego biegu. Chwyciłam zbroję i pobiegłam za nią. Smok, ślepy i wkurzony, nawet nie próbował za nami biec. Chyba nie potrafił wybiec na ślepo ze swojej jaskini. Zbiegłyśmy z góry i zatrzymałyśmy się dopiero w pobliskim lesie. Naoto oparła się o drzewo, a po chwili całkiem zemdlała.
Ułożyłam ją na ziemi, opatrzyłam drobne rany i zabrałam się do sporządzania jakiś napojów, na nabranie siły.
Naoto? Sory, że musiałaś tyle czekać ;_;
Rozejrzałam się zdezorientowana po jaskini. Trzeba trafić w czuły punkt smoka. Tylko gdzie on jest? Oczy! Muszę trafić w oczy! Przebiegłam po całej komnacie szukając łuku.
Naoto walczyła ze smokiem, ale nie miała siły by dłużej utrzymać się przy transformacji w smoka.
Wreszcie udało mi się znaleźć kołczan strzał i ogromny łuk. Napięłam cięciwę i wycelowałam w smoka. Za pierwszym razem nie udało mi się strzelić w oko, na szczęście gad przez grubą skórę nawet nie poczuł. Za drugim razem, wypuściłam dwie strzały i o dziwo, trafiłam w oczy, oślepiając przy tym zwierzę.
- Naoto uciekamy! - wrzasnęłam do niej. Zmieniła się w człowieka, jednak była zbyt zmęczona by zmienić się ponownie.
Smok zaryczał potwornie. Naoto zachwiała się na nogach, ale poderwała się do niepewnego biegu. Chwyciłam zbroję i pobiegłam za nią. Smok, ślepy i wkurzony, nawet nie próbował za nami biec. Chyba nie potrafił wybiec na ślepo ze swojej jaskini. Zbiegłyśmy z góry i zatrzymałyśmy się dopiero w pobliskim lesie. Naoto oparła się o drzewo, a po chwili całkiem zemdlała.
Ułożyłam ją na ziemi, opatrzyłam drobne rany i zabrałam się do sporządzania jakiś napojów, na nabranie siły.
Naoto? Sory, że musiałaś tyle czekać ;_;
Odchodzi.
Z przykrością informuję, że Samanta Santiago nas opuszcza z powodu natłoku pracy.
Będziemy tęsknić Sam.
środa, 19 listopada 2014
Od Altáriël
Kłusowałam po łące obserwując różne zwierzęta i rośliny w poszukiwaniu natchnienia do rysowania. Ostatnio nawiedzało mnie coraz więcej klientów i zamawiało obrazy.
Pewnego dnia, przyszedł jakiś podejrzany gość.
-Kwiat. -powiedział.
-Słucham? Przepraszam, ale nie zrozumiałam. -starałam się jak najgrzeczniej powiedzieć obcemu, że powinien trochę bardziej szczegółowo sie wysławiać.
-Namaluj mi kwiat. -powiedział i położył sakiewkę z pieniędzmi na blacie.
Było to znacznie więcej, niż cena obrazu przedstawiającego kwiat...
-Czy ma to być jakiś szczególny gatunek? -zapytałam grzecznie - Irys, albo Róża?
-Poprostu ma być ładny. -powiedziała tajemnicza osoba i wyszła z mojej galerii.
Przez chwilę stałam osłupiała, lecz postanowiłam nie zawieść klienta. Wydawał się... zdeterminowany i samotny. Odrazu spakowałam szkicownik, ołówki i inne niezbędne rzeczy do sakwy i ruszyłam do lasu poszukując ładnego kwiata.
Po mniej więcej godzinie nieowocnych poszukiwań do moich uszu otał dziwny szelest. Nasłuchiwałam w nadziei, że się powtórzy... Tak się jednak nie stało. Wzruszyłam ramionami i szukałam dalej. W pewnym moemencie jednak znowu usłyszałam ten sam dźwięk.
-Kots tu jest? -spytałam w końcu. Nie podobało mi się to. Zagrzebałam kopytem w ziemi gotowa, aby zerwać się do galopu i uciec. Zza pobliskich drzew wyszła zakapturzona postać.
To był ten tajemniczy klient....
Ktoś???? kobieta/mężczyzna/ktokolwiek???
Pewnego dnia, przyszedł jakiś podejrzany gość.
-Kwiat. -powiedział.
-Słucham? Przepraszam, ale nie zrozumiałam. -starałam się jak najgrzeczniej powiedzieć obcemu, że powinien trochę bardziej szczegółowo sie wysławiać.
-Namaluj mi kwiat. -powiedział i położył sakiewkę z pieniędzmi na blacie.
Było to znacznie więcej, niż cena obrazu przedstawiającego kwiat...
-Czy ma to być jakiś szczególny gatunek? -zapytałam grzecznie - Irys, albo Róża?
-Poprostu ma być ładny. -powiedziała tajemnicza osoba i wyszła z mojej galerii.
Przez chwilę stałam osłupiała, lecz postanowiłam nie zawieść klienta. Wydawał się... zdeterminowany i samotny. Odrazu spakowałam szkicownik, ołówki i inne niezbędne rzeczy do sakwy i ruszyłam do lasu poszukując ładnego kwiata.
Po mniej więcej godzinie nieowocnych poszukiwań do moich uszu otał dziwny szelest. Nasłuchiwałam w nadziei, że się powtórzy... Tak się jednak nie stało. Wzruszyłam ramionami i szukałam dalej. W pewnym moemencie jednak znowu usłyszałam ten sam dźwięk.
-Kots tu jest? -spytałam w końcu. Nie podobało mi się to. Zagrzebałam kopytem w ziemi gotowa, aby zerwać się do galopu i uciec. Zza pobliskich drzew wyszła zakapturzona postać.
To był ten tajemniczy klient....
Ktoś???? kobieta/mężczyzna/ktokolwiek???
Od Rity CD Mixi
Smoki rzuciły się na mnie. Ja uśmiechnęłam się pod nosem. Dawno juz nie walczyłam. Prawie zapomniałam, jakie to fajne uczucie. Bawiłam się ze smokami. Jednak ciągle ich przybywało... Oczywiście dałabym sobie z nimi radę, gdybym nie była odpowiedzialna za zycie wszytskich mieszkańców.
-Co ta Mixi tak długo robi?! -myślałam sobie.
Wtedy dotarło do mnie, że może dziewczyna nie wie, gdzie leży baza.
Musiałam coś wymyśleć.
Naszczęście niedaleko przelatywał akurat drozd. Ubłagałam go, aby przleciał do mnie. Zapewniłam mu bezpieczeństwo. Gdy ptaszek już do mnie dotarł, poprosiłam go, aby wskazał drogę do bazy "Alcar" dziewczynie o długich ciemnych włosach, szarych oczach i z opaska wilka na ramieniu. Dzięki Bogu Drozd zgodził się mi pomóc.
Muszę przyznać, że nawet lubiłam te małe stworzonka.
Mixi?
-Co ta Mixi tak długo robi?! -myślałam sobie.
Wtedy dotarło do mnie, że może dziewczyna nie wie, gdzie leży baza.
Musiałam coś wymyśleć.
Naszczęście niedaleko przelatywał akurat drozd. Ubłagałam go, aby przleciał do mnie. Zapewniłam mu bezpieczeństwo. Gdy ptaszek już do mnie dotarł, poprosiłam go, aby wskazał drogę do bazy "Alcar" dziewczynie o długich ciemnych włosach, szarych oczach i z opaska wilka na ramieniu. Dzięki Bogu Drozd zgodził się mi pomóc.
Muszę przyznać, że nawet lubiłam te małe stworzonka.
Mixi?
Od Mixi CD Rity
- No dobrze... - normalnie bym się z nią wykłócała, ale stwierdziłam, że w tej sytuacji lepiej będzie się podporządkować.
Ruszyłam, więc jak najszybciej w stronę Valanii. Miałam nadzieję, że Rita da sobie radę do mojego powrotu... Wyglądała na silną, ale chociaż nie widziałam tych smoków wydaje mi się, że było ich wiele. W oddali zaczęłam już zauważać zarys miasta, a z tyłu usłyszałam odgłosy walki. Największy problem pojawił się przy odnalezieniu siedziby organizacji.
Zaklęłam pod nosem.
Biegłam, więc dalej bez większego sensu.
- Przepraszam - podeszłam do pierwszego z brzegu przechodnia, który nie był Aniołem akurat był to Elf.
- Tak? - patrzył na mnie niezbyt przychylnie.
- Czy mógłby mi pan powiedzieć gdzie jest siedziba organizacji "Alcar"?
- Natychmiast stąd zwiewaj albo wezwę pomoc!
Postanowiłam już się nie narażać i dalej szukać na oślep.
Ruszyłam, więc jak najszybciej w stronę Valanii. Miałam nadzieję, że Rita da sobie radę do mojego powrotu... Wyglądała na silną, ale chociaż nie widziałam tych smoków wydaje mi się, że było ich wiele. W oddali zaczęłam już zauważać zarys miasta, a z tyłu usłyszałam odgłosy walki. Największy problem pojawił się przy odnalezieniu siedziby organizacji.
Zaklęłam pod nosem.
Biegłam, więc dalej bez większego sensu.
- Przepraszam - podeszłam do pierwszego z brzegu przechodnia, który nie był Aniołem akurat był to Elf.
- Tak? - patrzył na mnie niezbyt przychylnie.
- Czy mógłby mi pan powiedzieć gdzie jest siedziba organizacji "Alcar"?
- Natychmiast stąd zwiewaj albo wezwę pomoc!
Postanowiłam już się nie narażać i dalej szukać na oślep.
Rita?
Nowa rasa!
Uwaga, uwaga! Uroczyście oznajmiam, że powstała nowa rasa: Centaury! Ze względy na to, że rasa powstała dopiero teraz, jeśli ktoś do soboty napisze do mnie (Deusa), że chce zmienić rasę swojej postaci, wysłucham jego proźby. Możecie również stworzyć kolejną postać.
Dodałam rózniwez parę nowych przedmiotów do sklepiku :)
Pozdrawiam
Deus
Od Lisbeth "Księga - III"
Przygryzła z podniecenia wargę, ale naraz trochę bała się tego, co zobaczy. Niestety, już po kilku zdaniach stwierdziła, że to nie język, który znała od dawna. Owszem, słowa brzmiały podobnie, a co niektóre tak samo. I wywnioskowałaby ich znaczenie gdyby nie fakt, że składnie tych zdań była zupełnie inne. Westchnęła, trochę zawiedziona, ale zaraz się zrugała. Nie mogła oczekiwać, że ważne zaklęcia i teksty zapisane będą językiem prostym, wręcz ludowym - którego się uczyła. Do tego podejrzewała, że zastosowano pewien rodzaj szyfru. Nigdy nie lubiła bawić się w takie rzeczy, ale cierpliwie schyliła się nad księgą i zaczęła doszukiwać się podobieństw w zdaniach. Siedziała, a im dłużej się nad tym zastanawiała, tym więcej myśli kompletnie niezwiązanych z zadaniem przychodziło jej do głowy. Odeszła od stołu i położyła się, z nadzieją, że coś jej się przyśni. Sama wiedziała, że się oszukuje, ale była zbyt wyczerpana, żeby dłużej nad tym myśleć. Wiedziała jednak, że następnego dnia nie otworzy sklepu.
wtorek, 18 listopada 2014
Od Rity CD Mixi
Odwróciłam głowę i wzruszyłam ramionami. Założyłam ręce za głowę i zaczęłam oglądać przyrodę dookoła. Z ziemi wygląda to zupełnie innaczej. Przez cały czas szłyśmy w ciszy. Jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało. Co nie znaczy, że nie lubię Demonów. Wręcz przeciwnie, widzę w nich bratnia duszę. Może sama jestem pół-demonem? Tak sobie myślałam, gdy do moich czułych uszu dotarł szum smoczych skrzydeł.
-Oho... -mruknęłam do siebie, a dziewczyna słysząc to, obróciła głowę - Już są.
-Co jest... -spytała dziewczyna, ale jej przerwalam.
Wróciłam o swojej prawdziwej postaci.
Demon spojrzał na moje smocze wcielenie z lekkim zachwytem i zainteresowaniem w oczach. Po chwili jednak, dało się w nich dostrzec, że dziewczyna szuka powodu, dla którego się zmieniłam.
-Wskakuj mi na grzbiet. -powiedziałam szybko i rozłożyłam skrzydła. Jedno trochę opuściłam, aby Mixi mogła się wspiąć.
-Co?! -najwyraźniej zupełnie nie rozumiała moich intencji.
-Słuchaj, wytłumaczę ci wszytsko po drodze, ale jeśli tu zostaniesz, to nie będziesz mogła obronić naszego kochanego miasta.
To najwyraźniej wystarczyło dziewczynie.
Posłusznie weszła mi na grzbiet.
Machnęłam skrzydłami i wzbiłam się w powietrze. stado smoków było juz bardzo blisko Valainy. Przyspieszyłam więc. Niestety nie mogłam osiągnąć maksymalnej prędkości z pasażerem. Smoki dostrzegły mnie, o czym dowiedziałam się poprzez głośny ryk. Hah! Zdradziły swoją pozycje mieszkańcom. Chyba nie należyały do zbyt inteligentnych. Wtedy mnie olśniło, że muszę wytłumaczyć demonowi na mym grzbiecie, czemy tak nagle ja porwałam.
-Widzisz te smoki nie? -zadałam pytanie retoryczne i nie czekałam na odpowiedź.
-Zamierzają zaatakować Valainę Osto. Musimy zdać raport "Alcar" i najprawdopodobniej wziąć udział w walce. Czaisz?
Dziewczyna potwierdziła mruknięciem. Doleciałyśmy na miejsce. Jednak smoki były za blisko i nie mogłam spuścić ich z oka.
-Biegnij do bazy "Alcar" i powiadom wszytskich. -rozkazałam jej. Miałam nadzieję, że się nie będzie sprzeciwiać.
-A ty? -zapytała tylko.
-Ja popilnuję smoczków.
Mixi????
-Oho... -mruknęłam do siebie, a dziewczyna słysząc to, obróciła głowę - Już są.
-Co jest... -spytała dziewczyna, ale jej przerwalam.
Wróciłam o swojej prawdziwej postaci.
Demon spojrzał na moje smocze wcielenie z lekkim zachwytem i zainteresowaniem w oczach. Po chwili jednak, dało się w nich dostrzec, że dziewczyna szuka powodu, dla którego się zmieniłam.
-Wskakuj mi na grzbiet. -powiedziałam szybko i rozłożyłam skrzydła. Jedno trochę opuściłam, aby Mixi mogła się wspiąć.
-Co?! -najwyraźniej zupełnie nie rozumiała moich intencji.
-Słuchaj, wytłumaczę ci wszytsko po drodze, ale jeśli tu zostaniesz, to nie będziesz mogła obronić naszego kochanego miasta.
To najwyraźniej wystarczyło dziewczynie.
Posłusznie weszła mi na grzbiet.
Machnęłam skrzydłami i wzbiłam się w powietrze. stado smoków było juz bardzo blisko Valainy. Przyspieszyłam więc. Niestety nie mogłam osiągnąć maksymalnej prędkości z pasażerem. Smoki dostrzegły mnie, o czym dowiedziałam się poprzez głośny ryk. Hah! Zdradziły swoją pozycje mieszkańcom. Chyba nie należyały do zbyt inteligentnych. Wtedy mnie olśniło, że muszę wytłumaczyć demonowi na mym grzbiecie, czemy tak nagle ja porwałam.
-Widzisz te smoki nie? -zadałam pytanie retoryczne i nie czekałam na odpowiedź.
-Zamierzają zaatakować Valainę Osto. Musimy zdać raport "Alcar" i najprawdopodobniej wziąć udział w walce. Czaisz?
Dziewczyna potwierdziła mruknięciem. Doleciałyśmy na miejsce. Jednak smoki były za blisko i nie mogłam spuścić ich z oka.
-Biegnij do bazy "Alcar" i powiadom wszytskich. -rozkazałam jej. Miałam nadzieję, że się nie będzie sprzeciwiać.
-A ty? -zapytała tylko.
-Ja popilnuję smoczków.
Mixi????
poniedziałek, 17 listopada 2014
Zmiana systemu otrzymywania pieniędzy!
Uwaga, uwaga! Ogłaszam, że od dnia dzisiejszego zmieniają się wypłaty. Zamiast otrzymywania wyznaczonej sumy pieniedzy, każdy będzie otrymywał wyznaczoną ilość za opowiadanie! Ale z dobrego serca wszytkim, którzy już zaoszczędzili conieco w poprzednim sysytemie zostawię ich kwoty.
Pozdrawiam
Deus
Od Shairy
Pierwsza kropla jesiennego deszczu rozpłynęła się na wierzchu mojej dłoni z cichym plaśnięciem, pozostawiając po sobie delikatnie uczucie chłodu. Uniosłam głowę. Niebo zasnute było ciężkimi, nabrzmiałymi od wilgoci chmurami, kłębiącymi się i przesuwającymi się po firmamencie pod wpływem silnego wiatru. Odgarnęłam dłonią włosy, które opadły na moją twarz.
Kolejne kropla upadają obok mnie na gładki kamień, na którym siedziałam. Niewielka ilość wody rozpłynęła się po miłej w dotyku powierzchni, zmieniając kolor lśniącej skały. Wtedy usłyszałam nieznaczny ogłos, poczułam nieznaczne poruszenie w trawie. Moje czujne spojrzenie powędrowało w tym kierunku. Ujrzałam królika, pędzącego w kierunku zagajnika, by ukryć się przed nieuchronnie nadciągającą ulewą.
Krople, które opuszczały przytulne zacisze chmury, by zmoczyć świat i nieść mu niezbędne do życia elementy, spadały coraz częściej i były większe. Poczułam, że moje włosy robią się coraz cięższe i mokną. Ja jednak nie przejmowałam się tym.
Ściana deszczu. Krople odbijały się cicho od mojej zbroi i spływały po niej strumieniami. Nie przejmowałam się wodą. Ja odsłaniałam się cała na działanie wody, nie przejmując się konsekwencjami. Jedyne, co ukryłam dobrze przed ulewą to cięciwa łuku.
Po chwili jedna słona łza wyleciała z mojego oka i spłynęła po policzku, pozostawiając za sobą mokry ślad. Po chwili połączyła się z innymi kroplami deszczu, które zwartym strumieniem spłynęły z kamienia i wsiąkły w już w nabrzmioną od wody glebę.
Nie wiem, dlaczego wtedy płakałam. Do dziś nie pptrafię sobie tego wytłumaczyć. Czułam tylko smutek tak ogromny, że nie mogłam nie zacząć płakać. Ogarnęła mnie nostalgia i przed oczyma stanął mi wyraźny obraz mojej matki smoczycy. Jej rubinowe łuski połyskiwały lekko w świetle zamglonego słońca. Wielkie oko Daveiry wpatrywało się we mnie. Smoczyca uchyliła lekko szczęki i z jej potężnej gardzieli wydobył się czysty niczym poranna rosa dźwięk.
Czekamy na nowy dzień
Kiedy nowy dzień nie nadchodzi.
Przez las przemyka nocy cień
Już kolejny raz.
Kiedy nadzieja głupia
Rozpala twoje serce.
Kiedy pragnienie twoje
Ochładza twoje myśli.
Nagle zdałam sobie sprawę, że to ja śpiewam, a nie Daveira. Dokończyłam zwrotkę.
Czekamy na lepszą myśl
Kiedy lepsza myśl nie przychodzi.
Las cicho zawodzi
Już kolejny raz.
-Pięknie śpiewasz.
Zamilkłam. Odwróciłam się w stronę z której dochodził głos. W cieniu widniała szczupła sylwetka. Zerwałam się na równe nogi i szybko naciągnęłam cięciwę łuku. Moja zbroja zabrzęczała czystym metalicznym dźwiękiem.
- Kim jesteś? - warknęłam. - Ukaż swą twarz.
Uniosłam łuk, wycelowując w postać. Napięłam cięciwę i czekałam na odpowiedź.
Ktokolwiek...???
Kolejne kropla upadają obok mnie na gładki kamień, na którym siedziałam. Niewielka ilość wody rozpłynęła się po miłej w dotyku powierzchni, zmieniając kolor lśniącej skały. Wtedy usłyszałam nieznaczny ogłos, poczułam nieznaczne poruszenie w trawie. Moje czujne spojrzenie powędrowało w tym kierunku. Ujrzałam królika, pędzącego w kierunku zagajnika, by ukryć się przed nieuchronnie nadciągającą ulewą.
Krople, które opuszczały przytulne zacisze chmury, by zmoczyć świat i nieść mu niezbędne do życia elementy, spadały coraz częściej i były większe. Poczułam, że moje włosy robią się coraz cięższe i mokną. Ja jednak nie przejmowałam się tym.
Ściana deszczu. Krople odbijały się cicho od mojej zbroi i spływały po niej strumieniami. Nie przejmowałam się wodą. Ja odsłaniałam się cała na działanie wody, nie przejmując się konsekwencjami. Jedyne, co ukryłam dobrze przed ulewą to cięciwa łuku.
Po chwili jedna słona łza wyleciała z mojego oka i spłynęła po policzku, pozostawiając za sobą mokry ślad. Po chwili połączyła się z innymi kroplami deszczu, które zwartym strumieniem spłynęły z kamienia i wsiąkły w już w nabrzmioną od wody glebę.
Nie wiem, dlaczego wtedy płakałam. Do dziś nie pptrafię sobie tego wytłumaczyć. Czułam tylko smutek tak ogromny, że nie mogłam nie zacząć płakać. Ogarnęła mnie nostalgia i przed oczyma stanął mi wyraźny obraz mojej matki smoczycy. Jej rubinowe łuski połyskiwały lekko w świetle zamglonego słońca. Wielkie oko Daveiry wpatrywało się we mnie. Smoczyca uchyliła lekko szczęki i z jej potężnej gardzieli wydobył się czysty niczym poranna rosa dźwięk.
Czekamy na nowy dzień
Kiedy nowy dzień nie nadchodzi.
Przez las przemyka nocy cień
Już kolejny raz.
Kiedy nadzieja głupia
Rozpala twoje serce.
Kiedy pragnienie twoje
Ochładza twoje myśli.
Nagle zdałam sobie sprawę, że to ja śpiewam, a nie Daveira. Dokończyłam zwrotkę.
Czekamy na lepszą myśl
Kiedy lepsza myśl nie przychodzi.
Las cicho zawodzi
Już kolejny raz.
-Pięknie śpiewasz.
Zamilkłam. Odwróciłam się w stronę z której dochodził głos. W cieniu widniała szczupła sylwetka. Zerwałam się na równe nogi i szybko naciągnęłam cięciwę łuku. Moja zbroja zabrzęczała czystym metalicznym dźwiękiem.
- Kim jesteś? - warknęłam. - Ukaż swą twarz.
Uniosłam łuk, wycelowując w postać. Napięłam cięciwę i czekałam na odpowiedź.
Ktokolwiek...???
niedziela, 16 listopada 2014
Od Mixi CD Rity
- W czym? - wywróciłam teatralnie oczami.
- Muszę się dostać do Valanii żeby ostrzec mieszkańców...
- Sama nie trafisz? - zapytałam ironicznie.
- Jako człowiek nie - odpowiedziała. - To jak?
- No dobrze... Chodź!
Dziewczyna ruszyła za mną. Po jakimś czasie zapytałam.
- Jesteś smokiem, prawda?
- Tak, a co?
- Nic nie ważne - odparłam.
Rita? Totalny brak weny :/
- Muszę się dostać do Valanii żeby ostrzec mieszkańców...
- Sama nie trafisz? - zapytałam ironicznie.
- Jako człowiek nie - odpowiedziała. - To jak?
- No dobrze... Chodź!
Dziewczyna ruszyła za mną. Po jakimś czasie zapytałam.
- Jesteś smokiem, prawda?
- Tak, a co?
- Nic nie ważne - odparłam.
Rita? Totalny brak weny :/
Wyrzucone....
Z bólem i żalem informuję, że Frederika Trabant i Eucilwood Hellscythe zostają wydalone z bloga. Niestety, ale byłam do tego zmuszona.
Traktuję ten blog poważnie i proszę, aby inni robili to samo.
Od Rity CD Mixi
Westchnęłam. Nie chciałam, zby dziewczyna się wkurzyła... jeśli czegoś nie zrobię, to napewno mi nie pomoże znaleźć miasta. Zaczęłam myśleć o tym, jak to się stało, że JA szukam pomocy.
Leciałam w stronę Valaina Osto, gdy w oddali dostrzegłam flotę smoków. Tym razem zachowałam się rozsądnie i nie wszczęłam bójki, tylko wyląowałam na ziemi. Aby nie mogli mnie dostrzec przemieniłam się w człowieka. Wieziałąm, że muszę czym prędzej powiadomić mieszkańców Valaina o nadchodzącym zagrożeniu. Jednak wtedy zorientowałam się, że nie mam za grosz orientacji w terenie, gdy jestem pod postacią człowieka. Musiałam więc znaleźć kogoś, kto by mnie zaprowadził. I wtey Bóg zesłał mi tę niewiastę...
-Jestem Rita. -przestawiłam się i podałąm jej rękę. Widząc, że moja rozmówczyni ciągle jest podejrzliwa i gotowa do ataku, wysiliłam się na serdeczny uśmiech. Ale dziewczyna go nieodwzajemniła. Westchnęłam. Nie miałam przy sobie żadnego uzbrojenia... oprócz mojego sztyletu. Odpięłam go od pasa i rzuciłam przed dziewczynę.
-Nie mam złych zamiarów. - powiedziałam, aby uspokoić dziewczynę. Brakowało mi tylko walki z demonem.
W końcu, ku mojej uciesze dziewczyna rozluźniła się.
-Jestem Mixi. -powiedziała niepewnie. Podniosłasztylet i mi go podała. - Nie musisz uowadniać, że nic mi nie chcesz zrobić.
-Jak miło. -nie chciałam, żeby to wyszło tak obraźliwie... Demon spiorunował mnie wzrokiem, ale nie wszczął bójki.
-Czy mogłabyś mi pomóc? -spytałam dziewczyny chcąc zmienić temat.
Mixi?
Leciałam w stronę Valaina Osto, gdy w oddali dostrzegłam flotę smoków. Tym razem zachowałam się rozsądnie i nie wszczęłam bójki, tylko wyląowałam na ziemi. Aby nie mogli mnie dostrzec przemieniłam się w człowieka. Wieziałąm, że muszę czym prędzej powiadomić mieszkańców Valaina o nadchodzącym zagrożeniu. Jednak wtedy zorientowałam się, że nie mam za grosz orientacji w terenie, gdy jestem pod postacią człowieka. Musiałam więc znaleźć kogoś, kto by mnie zaprowadził. I wtey Bóg zesłał mi tę niewiastę...
-Jestem Rita. -przestawiłam się i podałąm jej rękę. Widząc, że moja rozmówczyni ciągle jest podejrzliwa i gotowa do ataku, wysiliłam się na serdeczny uśmiech. Ale dziewczyna go nieodwzajemniła. Westchnęłam. Nie miałam przy sobie żadnego uzbrojenia... oprócz mojego sztyletu. Odpięłam go od pasa i rzuciłam przed dziewczynę.
-Nie mam złych zamiarów. - powiedziałam, aby uspokoić dziewczynę. Brakowało mi tylko walki z demonem.
W końcu, ku mojej uciesze dziewczyna rozluźniła się.
-Jestem Mixi. -powiedziała niepewnie. Podniosłasztylet i mi go podała. - Nie musisz uowadniać, że nic mi nie chcesz zrobić.
-Jak miło. -nie chciałam, żeby to wyszło tak obraźliwie... Demon spiorunował mnie wzrokiem, ale nie wszczął bójki.
-Czy mogłabyś mi pomóc? -spytałam dziewczyny chcąc zmienić temat.
Mixi?
Od Mixi
Przechadzałam się spokojnie pobliskimi lasami. Starałam się być spokojna, ale spodziewałam się zagrożenia z każdej strony, więc kiedy usłyszałam jakiś szmer za sobą odwróciłam się błyskawicznie przygotowana na atak. Oczywiście był to tylko zwykły zając, którego spłoszyłam. Szłam, więc dalej, w sumie nie wiem czemu to robiłam mogłam przcież wrócić do miasta gdzie czułam się bezpieczniejsza. Kolejny szmer, a ja znudzona odwracaniem się co sekundę zignorowałam go. To był błąd.
- Stój - usłyszałam jakiś głos za sobą.
Nie chciałam się zatrzymywać, ale ten ktoś miał nade mną przewagę, więc niechętnie, ale wykonałam rozkaz.
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Oh, nikim ważnym...
- Mów mi natychmiast kim jesteś! - warknęłam.
(Ktoś?)
- Stój - usłyszałam jakiś głos za sobą.
Nie chciałam się zatrzymywać, ale ten ktoś miał nade mną przewagę, więc niechętnie, ale wykonałam rozkaz.
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Oh, nikim ważnym...
- Mów mi natychmiast kim jesteś! - warknęłam.
(Ktoś?)
Nowy członek! - Mixi Hideko
Powitajmy kolejnego członka! Tym razem to pierwszy demon płci pięknej!
O to:
Mixi Hideki
Pseudonim: -
Wiek: 17 lat (nieśmiertelna)
Płeć: Kobieta
Rasa: Demon
Stanowisko: Morderca
Charakter: Stara się być miła i spokojna, ale na ogół niezbyt dobrze jej to wychodzi, no cóż taka rasa... Jest zmienna, najpierw rozmawia z tobą normalnie, a chwilę później widzisz ją w najwyższym stanie wkurzenia. Nie toleruje Aniołów, jest wobec nich wredna i chamska.
Aparycja: Mixi ma długie ciemne włosi i szare oczy. Zawsze nosi rękawiczki i opaskę na rękę z wilkiem. Ma bliznę pod prawym okiem niewiadomego pochodzenia.
Żywioł: Mrok
Moce:
*Włada czarną magią
*Potrafi stworzyć iluzję
*Umie rozmaiać ze zwierzętami
*Reszy mocy jeszcze nie odkryła
Zainteresowania: Uwielbia szermierkę i jest w tym dobra, kocha czytać i rysować chociaż nie chcielibyście widzieć jej prac...
Partner: -
Rodzina: Nie wie czy żyje
Historia: Dużo o sobie nie wie. Ocknęła się kiedyś nawet nie wie gdzie z wielką raną na głowie. Na szyi miała nieśmiertelnik ze swoim imeniem, nazwiskiem i wiekiem. Błąkała się po świecie, aż w końcu trafiła tu.
Ciekawostki: Jej krew jest czarna
Inne zdjęcia: -
Login: xedosik (Howrse)
Oszczędności: 100$
piątek, 14 listopada 2014
Nowy członek - Shaira Zmiennoskrzydła!
Z przyjmenością witam nowego cżłonka w naszych skromnych progach. Oto:
Shaira Zmiennoskrzydła
Pseudonim: Córka Smoka; Pani Cieni...
Wiek: 19 lat (nieśmiertelna)
Płeć: Kobieta.
Rasa: Atanahya.
Stanowisko: Taktyk.
Charakter: Shaira jest bardzo skrytą i jednocześnie niesamowicie odważną dziewczyną. Ukrywa swoje uczucia i emocje przed innymi z powodu wydarzeń z dzieciństwa. Jako urodzona wojowniczka walczy zawsze, by wygrać, ale nie boi się przegranej i zawsze docenia swego przeciwnika. Gdy walczy, robi to na serio. Choć bardzo często targają nią silne uczucia, nigdy nie daje tego po sobie poznać w towarzystwie innych, bo wie, że jest się silniejszym, gdy nie pokaże się swoich uczuć. Shaira jest niezwykle inteligentna i przebiegła, jest wyśmienitym taktykiem. Nigdy nie postąpi pochopnie, każdy jej ruch jest wyważony i precyzyjny. Choć jej żywiołem jest walka, nigdy nie przestaje marzyć o pokoju. Jest świadoma tego, że pokój mozna wywalczyć tylko poprzez cierpienie, ból i udrękę.
Aparycja: Shaira jest średniego wzrostu szczupłą i dosyć drobną dziewczyną o zwinnych i szybkich ruchach. Ma długie czarne włosy, których nigdy nie upina, w ogóle się nimi nie przejmuje. Zawsze chodzi w zbroi z łukiem i kołczanem przewieszonymi przez ramię oraz ukrytymi sztyletami. Choć przez wielu uważana jest za piękną, ona sama nie zwraca uwagi na wygląd.
Żywioł: Powietrze, Ogień, Mrok.
Moce: Posługuje się magią i włada trzema żywiołami. Oprócz zdolności zmiany kształtu, potrafi zamienić się w sam Mrok i w ten sposób się ukrywać. Magii używa głównie do celów leczniczych i obronnych. Atakuje zawsze własnoręcznie.
Zainteresowania: Doskonale strzela z łuku i walczy wręcz, ale kiedy nikt nie patrzy, czytuje powieści romantyczne i dramaty oraz usiłuje napisać powieść.
Partner: Brak.
Rodzina: Przyszywana matka smoczyca Devaira. Nie zna swoich biologicznych rodziców.
Historia: Shaira została wychowana przez starą smoczycę imieniem Devaira, która nadała jej nazwisko/przydomek "Zmiennoskrzydła". Nauczyła ona małą Atanahyę podstaw magii, pisma runicznego oraz władzy nas trzema żywiołami. Gdy Shaira ukończyła 14 lat, Devaira zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Dziewczyna błąkała się przez lata, próbując odnaleźć zaginioną, przyszywaną matkę. Widząc cierpienie, która przynosi wojna i konflikty między rasami, pewnego dnia Shaira postanowiła dołączyć do "Alcar". Trafiła tutaj, lecz nie może zapomnieć o stracie Devairy.
Ciekawostki: Ulubiony kształt Shairy to kocica o czarnym futrze oraz pantera śnieżna.
Login: lumino
Oszczędności: 100$
poniedziałek, 10 listopada 2014
Od Naoto CD Rin
Rin rozmawiała ze smokiem, w czasie gdy ja już prawie całą zbroję miałam przy sobie. Niestety, jedna, malutka moneta musiała zabrzęczeć i zwrócić uwagę smoka.
-Uciekaj Rin. -krzyknełam. Smok zacząl już w nią "celować" swoimi płomieniami. Dziewczyna uskoczyła w ostatnim momencie.
Ruszyłam w jej kierunku z mieczem w ręku.
-Bierz zbroję i w nogi. -powiedziałam, gdy się mijałyśmy.
-A co z tobą? -syptała z obawą dziewczyna.
-O mnie się nie martw. -powiedziałam.
Kalkulowałam swoje szanse. Chyba nie miałam wyboru. Musiałam zrobić TO, czego jeszcze nie próbowałam.
Stanęłam, schowałam miecz do pochwy i... zmieniłam się w smoka.
Sama przemiana była męcząca, a co dopiero walka. Poczułam się dość osłabiona. Wiedziałam, że długo nie pociągnę. Musiałam to rozegrać szybko.
Rin??? wena mi się kończy ;_;
-Uciekaj Rin. -krzyknełam. Smok zacząl już w nią "celować" swoimi płomieniami. Dziewczyna uskoczyła w ostatnim momencie.
Ruszyłam w jej kierunku z mieczem w ręku.
-Bierz zbroję i w nogi. -powiedziałam, gdy się mijałyśmy.
-A co z tobą? -syptała z obawą dziewczyna.
-O mnie się nie martw. -powiedziałam.
Kalkulowałam swoje szanse. Chyba nie miałam wyboru. Musiałam zrobić TO, czego jeszcze nie próbowałam.
Stanęłam, schowałam miecz do pochwy i... zmieniłam się w smoka.
Sama przemiana była męcząca, a co dopiero walka. Poczułam się dość osłabiona. Wiedziałam, że długo nie pociągnę. Musiałam to rozegrać szybko.
Rin??? wena mi się kończy ;_;
Od Rin CD Naoto
- Boże, w co ja się wpakowałam? - spytałam samą siebie. Naoto wyjrzała do jaskini.
- Dobra, plan jest taki: Idziesz tam, bajerujesz smoka, ja zabieram zbroję i wracamy. W razie jakichś komplikacji, bierz zbroje i uciekaj. Rozumiesz? - powiedziała Naoto. Kiwnęłam niepewnie głową. Wzięłam głęboki oddech i Weszłam do jaskini.
- Eeee, witaj smoku. - zaczęłam niepewnie. Gad wbił we mnie świdrujący wzrok.
- Ktoś ty? - warknął niezadowolony. Odetchnęłam głęboko i naszła mnie fala pewności siebie.
- Jestem Rin. - ukłoniłam się jak na damę przystało. - Nie mam zamiaru kraść twojego złota. Zresztą nie udźwignęłabym nawet jednej sztabki. - Zaśmiałam się i poprawiłam włosy. Wzrok smoka nieco złagodniał.
- A więc czego chcesz? - spytał podejrzliwie.
- Właściwie to chciałam tylko zobaczyć twoje wspaniałe łuski. Musisz o nie szczególnie dbać nieprawdaż? - wyszczerzyłam zęby. Kątem oka zauważyłam jak Naoto wyciąga zbroję spod złota.
- Ah, widzę że coś o tym wiesz. - zaśmiał się chrapliwie. Spojrzał po sobie i zaczął długi wykład o pielęgnacji łusek. Smok gadał i gadał, a ja co raz to potakiwałam i uśmiechałam się.
Naoto?
- Dobra, plan jest taki: Idziesz tam, bajerujesz smoka, ja zabieram zbroję i wracamy. W razie jakichś komplikacji, bierz zbroje i uciekaj. Rozumiesz? - powiedziała Naoto. Kiwnęłam niepewnie głową. Wzięłam głęboki oddech i Weszłam do jaskini.
- Eeee, witaj smoku. - zaczęłam niepewnie. Gad wbił we mnie świdrujący wzrok.
- Ktoś ty? - warknął niezadowolony. Odetchnęłam głęboko i naszła mnie fala pewności siebie.
- Jestem Rin. - ukłoniłam się jak na damę przystało. - Nie mam zamiaru kraść twojego złota. Zresztą nie udźwignęłabym nawet jednej sztabki. - Zaśmiałam się i poprawiłam włosy. Wzrok smoka nieco złagodniał.
- A więc czego chcesz? - spytał podejrzliwie.
- Właściwie to chciałam tylko zobaczyć twoje wspaniałe łuski. Musisz o nie szczególnie dbać nieprawdaż? - wyszczerzyłam zęby. Kątem oka zauważyłam jak Naoto wyciąga zbroję spod złota.
- Ah, widzę że coś o tym wiesz. - zaśmiał się chrapliwie. Spojrzał po sobie i zaczął długi wykład o pielęgnacji łusek. Smok gadał i gadał, a ja co raz to potakiwałam i uśmiechałam się.
Naoto?
Od Naoto CD Rin
Weszłyśmy do jaskini. Było tam ciemno i duszno. Słychac było sapanie czegoś wielkiego. Najprawdopodobniej smoka. Przemieniłam tylko swoje oczy, aby móc widzieć w ciemności. Wtey mogłam juz ostrzec najmniejszy szczegół. Smok spał na środku wielkiej jaskini. Dokoła niego, a nawet na nim leżała- dosłownie góra skarbów. Już miałam ruszyć ku smokowi, aby zabić go przez sen (to byłoby najprostsze wyjście), jednak gdy postawiłam stopę na smoczych monetach, ten otworzył oczy i ryknął. Podniósł się z ziemi.
-Któż to śmie zakłócać mój sen i kraść moje złoto? -spytał.
Razem z Rin schowałyśmy się w głąb korytarza, z którego przyszłyśmy.
Rin???
-Któż to śmie zakłócać mój sen i kraść moje złoto? -spytał.
Razem z Rin schowałyśmy się w głąb korytarza, z którego przyszłyśmy.
Rin???
Od Rin cd Naoto
- Aha, czyli że co? Ja mam zauroczyć smoka i odwrócić jego uwagę , a ty mu ta zbroje zabierzesz tak?- spytałam niepewnie. Byłam trochę przerażona, wszędzie było ciemno, ja nie potrafiłam walczyć, a w dodatku czułam ze coś jest nie tak.
- Eee, no tak mniej więcej. - stwierdziła Naoto. Spojrzałam na nią lekko zdenerwowana, ale nie pytałam o nic więcej.
- Ja jestem tylko medykiem wojskowym. Nie umiem walczyć. - mruknęłam do siebie. Usłyszałam głos w mojej głowie.
- To ja tu będę walczyć nie ty. - powiedziała Naoto, idąc dalej ciemną jaskinią. Jedyne co było widać to kamienie na ziemi, dzięki niebieskiej poświacie , która nas otoczyła.
Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
- Zamknij się do cholery! - syknęła w moją stronę Naoto. Przekrzywiłam głowę. Wtedy dotarło do mnie co robię.
- Przepraszam. - powiedziałam i złapałam się za głowę. Głosy nie cichły.
Ruszyłyśmy dalej chociaż Naoto przypatrwała mi się podejrzliwie.
- Tylko, nie teraz - szeptałam do siebie.
- Wszystko ok? - spytała moja towarzyszka.
Nie zdążyłam jej odpowiedzieć ponieważ doszłyśmy do jaskini smoka.
Naoto?
- Eee, no tak mniej więcej. - stwierdziła Naoto. Spojrzałam na nią lekko zdenerwowana, ale nie pytałam o nic więcej.
- Ja jestem tylko medykiem wojskowym. Nie umiem walczyć. - mruknęłam do siebie. Usłyszałam głos w mojej głowie.
- To ja tu będę walczyć nie ty. - powiedziała Naoto, idąc dalej ciemną jaskinią. Jedyne co było widać to kamienie na ziemi, dzięki niebieskiej poświacie , która nas otoczyła.
Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
- Zamknij się do cholery! - syknęła w moją stronę Naoto. Przekrzywiłam głowę. Wtedy dotarło do mnie co robię.
- Przepraszam. - powiedziałam i złapałam się za głowę. Głosy nie cichły.
Ruszyłyśmy dalej chociaż Naoto przypatrwała mi się podejrzliwie.
- Tylko, nie teraz - szeptałam do siebie.
- Wszystko ok? - spytała moja towarzyszka.
Nie zdążyłam jej odpowiedzieć ponieważ doszłyśmy do jaskini smoka.
Naoto?
niedziela, 9 listopada 2014
Od Naoto CD Rin
-Miło mi. -burknęłam. Nie chciałam, żeby to wyszło tak opryskliwie. Naszczęście Rin nie przejęła się moją gburowatością.
Ale nie było czasu na myślenie o swoim ciężkim życiu.
Instynkt podpowiadał mi, abym wyjęła miecz. Zrobiłam to bardzo po cichu. Rin spojrzała na mnie z obawą. Westchnęłam cicho i ruszyłam w kierunku "wejścia" do góry. Po chwili Rin zrobiła to samo. Zaczęłam podziwiać jej odwagę.
-Właściwie, to jakie jest moje zadanie? -spytała szeptem.
-Masz zauroczyć smoka. -wytłumaczyłam.
-Co?! -dziewczyna zatrzymała się.
Obróciłam się i również przystanęłam. Nadszedł czas, aby wszytsko jej wytłumaczyć.
-Smok tu mieszkający -wskazałam górę - to Vanya Rakka. Zwą go Pięknym. Jest to gad zakochany w pięknie. Zbiera wszystko, co mu się spodobało i chowa do swojej jaskini. Częśc z tych rzeczy zakłada również na siebie. Tym razem smok ukradł złotą zbroję Arcymaga z naszego miasta. Jako, że obydwie jesteśmy w Alcar, więc dostałysmy rozkaz odzyskania zbroii...
-Ty chyba żartujesz. -Rin była zszokowana.
-Niestety nie. -powiedziałam ponuro.
Rin?
Ale nie było czasu na myślenie o swoim ciężkim życiu.
Instynkt podpowiadał mi, abym wyjęła miecz. Zrobiłam to bardzo po cichu. Rin spojrzała na mnie z obawą. Westchnęłam cicho i ruszyłam w kierunku "wejścia" do góry. Po chwili Rin zrobiła to samo. Zaczęłam podziwiać jej odwagę.
-Właściwie, to jakie jest moje zadanie? -spytała szeptem.
-Masz zauroczyć smoka. -wytłumaczyłam.
-Co?! -dziewczyna zatrzymała się.
Obróciłam się i również przystanęłam. Nadszedł czas, aby wszytsko jej wytłumaczyć.
-Smok tu mieszkający -wskazałam górę - to Vanya Rakka. Zwą go Pięknym. Jest to gad zakochany w pięknie. Zbiera wszystko, co mu się spodobało i chowa do swojej jaskini. Częśc z tych rzeczy zakłada również na siebie. Tym razem smok ukradł złotą zbroję Arcymaga z naszego miasta. Jako, że obydwie jesteśmy w Alcar, więc dostałysmy rozkaz odzyskania zbroii...
-Ty chyba żartujesz. -Rin była zszokowana.
-Niestety nie. -powiedziałam ponuro.
Rin?
Od Rin cd Naoto
Spojrzałam w górę za Naoto w formie orła. Jeszcze raz pokręciłam głową, na myśl w co ją się wpakowałam. Powinnam zawiadomić brata. Wyjęłam kartkę z torby i napisałam na niej kilka słów do Daveth'a. Zerknęłam w niebo Naoto krążyła nade mną i czekała aż skończę. Podeszłam wolnym krokiem do gniazda jakiegoś ptaka. Z ulgą przyjęłam że nie przestraszył się mnie i zgodził się zanieść wiadomość.
Cóż, ja nie Elf. Zwierzęta nie muszą się mnie słuchać.
Odwróciłam się i wzniosłam w powietrze pod postacią orła. Razem z Naoto szybowałyśmy w stronę góry. Z każdym kilometrem byłam coraz bardziej skłonna zmienić zdanie i zawrócić do domu. Robiło się ciemniej, a ja zaczynałam być niespokojna. Mój lęk przed ciemnością dawał o sobie znać.
Wreszcie wyladowałyśmy na górze. Rozejrzałam się. Ta okolica przyprawiał a mnie o dreszcze.
- Co robiłaś tam na dole? - spytała Naoto.
- Pisałam list do brata. - odparłam. Nagle przypomniałam sobie że Naoto nie zna mojego imienia. - A w ogóle to jestem Rin.
Naoto?
Cóż, ja nie Elf. Zwierzęta nie muszą się mnie słuchać.
Odwróciłam się i wzniosłam w powietrze pod postacią orła. Razem z Naoto szybowałyśmy w stronę góry. Z każdym kilometrem byłam coraz bardziej skłonna zmienić zdanie i zawrócić do domu. Robiło się ciemniej, a ja zaczynałam być niespokojna. Mój lęk przed ciemnością dawał o sobie znać.
Wreszcie wyladowałyśmy na górze. Rozejrzałam się. Ta okolica przyprawiał a mnie o dreszcze.
- Co robiłaś tam na dole? - spytała Naoto.
- Pisałam list do brata. - odparłam. Nagle przypomniałam sobie że Naoto nie zna mojego imienia. - A w ogóle to jestem Rin.
Naoto?
sobota, 8 listopada 2014
Rita Skagull
Musiałam, poprostu nie mogłam się oprzec stworzeniu kolejnej postaci :p
Rita Skagull
Główny Administrator
Pseudonim: Walkiria
Wiek: 114 lat
Płeć: smoczyca
Rasa: Smok
Stanowisko: Żołnierz
Charakter: Rita jest nietypowym smokiem. Na pozór miła i wesoła, jednak później, to co uważane za optymizm przeradza się w sadyzm w czystej postaci. Jest to geniusz zła. Uwielbia walkę i krew. Zabija kiedy i co może. Nie interesuje się magią, ani książkami. Woli pożądny trening. W śród smokó znana jest ze swej psychopatycznej natury.
Aparycja: Jest to wysoki na ponad 6 metrów smok. Jej łuski soa koloru czerwonego i białego. Ma smukłą budowę ciała. Często nosi różne ozdoby.
Żywioł: ogień
Moce: Jej rany regenerują się natychmiast. Bardzo ciężko ją zabić. Jest niedościgniona w walce. Oprócz tego potrafi również zmienić kolor łusek oraz przemienić się w człowieka. Panuje również nad ogniem.
Zainteresowania: Rita bardzo lubi zabijać (zarówno w smoczej i ludzkiej postaci), chodzić po mieście pod postacią człowieka i nagle zmieniać się w smoka, oraz trenować.
Partner: hahaha!
Rodzina: zamordowała całą.
Historia: Żyła w stadie wojowniczych smoków. Była córką Alf. Pewnego dnia jednak, znudziło jej się życie "księżniczki" i zamordowała większość stada. Później przez jakiś czas walczyła jako wolny strzelec w wojnie i znalazła Valaina Osto. Nie wiadomo czemu, ale postanowiła tu zostać.
Ciekawostki: -
Inne zdjęcia:
Login: Zos!a (Howrse) KuroiOkami (Doggi)
Od Naoto CD Rin
-Gdzie? -spytała dziewczyna. Naoto spochmurniała, gdy przypomniała sobie, jaki był cel ich wyprawy.
-Na Górę Nuru. -powiedziała ponuro.
-Co?! -Rin zachłysnęła się powietrzem. - Kto jest na tyle głupi, aby się pchać do góry wściekłego, głodnego smoka?!
-My. -powiedziałam stanowczo. Fakt, że nie podobał mi się ten pomysł, ale nie miałąm wyboru. Taka była moja misja. - Mam nadzieję, że nie zmienisz zdania co do twojego udziału. - powiedziałm i zdjęłam miecz z ramienia chcąc podkreślić powagę moich słów.
Dziewczyna spojrzała najpierw na mnie, a potem na miecz.
Właściwie, to ta walka z Elfami była dość przydatna. Dziewczyna nabrała do mnie respektu.
-Nie. -naburmuszyła się. -Jak zamierzamy się tam dostać? -spytała zmieniając temat.
Wskazałam niebo.
-Polecimy. -powiedziałam, schowałam miecz do pochwy i zmieniłam się w czarnego jak węgiel orła. Nie obróciłam się aby spojrzeć, czy dziewczyna zrobiła to samo.
Rin?
-Na Górę Nuru. -powiedziała ponuro.
-Co?! -Rin zachłysnęła się powietrzem. - Kto jest na tyle głupi, aby się pchać do góry wściekłego, głodnego smoka?!
-My. -powiedziałam stanowczo. Fakt, że nie podobał mi się ten pomysł, ale nie miałąm wyboru. Taka była moja misja. - Mam nadzieję, że nie zmienisz zdania co do twojego udziału. - powiedziałm i zdjęłam miecz z ramienia chcąc podkreślić powagę moich słów.
Dziewczyna spojrzała najpierw na mnie, a potem na miecz.
Właściwie, to ta walka z Elfami była dość przydatna. Dziewczyna nabrała do mnie respektu.
-Nie. -naburmuszyła się. -Jak zamierzamy się tam dostać? -spytała zmieniając temat.
Wskazałam niebo.
-Polecimy. -powiedziałam, schowałam miecz do pochwy i zmieniłam się w czarnego jak węgiel orła. Nie obróciłam się aby spojrzeć, czy dziewczyna zrobiła to samo.
Rin?
Od Rin CD Naoto
Gdy z lasu wyszło kilku uzbrojonych po pachy elfów, strach odjął jej czucie w nogach. To uczucie trwało jednak tylko chwilę. Cofneła się gdy Naoto wyskoczyła prze nią z mieczem.
- Uciekaj. - krzyknęła przez ramię. Odwróciła się i wzbiła się w powietrze zostawiając Naoto samą z Elfami. Machała skrzydłami, mysląc tylko o tym gdzie uciec, jednak po chwili poczucie winy kazało jej pomóc w jakiś sposób Naoto. Pokręciła głową.
"Nie potrafi walczyć. Bardziej jej pomoże gdy zostanie z boku"
Zawróciła ostro, i poleciała ponownie w stronę polany. Naoto zdążyła w tym czasie już wybić część Elfów, zostały już tylko dwa.
"Trzeba przyznać że dziewczyna wie jak walczyć"
Naoto wbiła miecz w ziemię, obok martwych Elfów.
- Dobrze walczysz. - powiedziała podnosząc leżącą na ziemi strzałę. Naoto odwróciła się ku niej zaskoczona.
- Dzięki. Cieszę się że dobrowolnie wróciłaś. Oszczędzasz mi poszukiwań. - westchnęła i przerzuciła miecz przez ramię.
Wzruszyła ramionami i obróciła strzałę w palcach.
- Pójdę z tobą. - stwierdziła. Naoto najwyraźniej nieoczekiwała takiej odpowiedzi i spojrzała na nia zaskoczona. W jej oczach widać było również trochę żalu.
- Odzyskałaś rozum. Wspaniale, ruszajmy zatem. - powiedziała i schowała miecz do pochwy.
- Gdzie?
Naoto?
- Uciekaj. - krzyknęła przez ramię. Odwróciła się i wzbiła się w powietrze zostawiając Naoto samą z Elfami. Machała skrzydłami, mysląc tylko o tym gdzie uciec, jednak po chwili poczucie winy kazało jej pomóc w jakiś sposób Naoto. Pokręciła głową.
"Nie potrafi walczyć. Bardziej jej pomoże gdy zostanie z boku"
Zawróciła ostro, i poleciała ponownie w stronę polany. Naoto zdążyła w tym czasie już wybić część Elfów, zostały już tylko dwa.
"Trzeba przyznać że dziewczyna wie jak walczyć"
Naoto wbiła miecz w ziemię, obok martwych Elfów.
- Dobrze walczysz. - powiedziała podnosząc leżącą na ziemi strzałę. Naoto odwróciła się ku niej zaskoczona.
- Dzięki. Cieszę się że dobrowolnie wróciłaś. Oszczędzasz mi poszukiwań. - westchnęła i przerzuciła miecz przez ramię.
Wzruszyła ramionami i obróciła strzałę w palcach.
- Pójdę z tobą. - stwierdziła. Naoto najwyraźniej nieoczekiwała takiej odpowiedzi i spojrzała na nia zaskoczona. W jej oczach widać było również trochę żalu.
- Odzyskałaś rozum. Wspaniale, ruszajmy zatem. - powiedziała i schowała miecz do pochwy.
- Gdzie?
Naoto?
Od Naoto CD Rin
Eh... Nie przapaam za upartymi ludźmi. Szczególnie, gdy nie zamierzają współpracować. Postanowiłam przyjąć taktykę groźby. Błyskawicznie skoczyłam ku dziewczynie i podniosłam swój miecz. Równie szybko wyciągnęłam go z pochwy. Usłyszałam piękny dźwięk ocierania się skóry o stal. Ah... Uwielbiam to. Chwyciłam dziewczynę delikatnie za szyję i przyłożyłam do niej miecz.
-Słuchaj no. -powiedziałam z chłodnym spokojem - Nie mam zamiaru cackać się z rozpieszczonymi paniusiami. Moim zadaniem jest wziąć udział w misji i zwerbować o niej dziewczynę Atanahyę. Nikt nie powieział, że nie mogę jej uszkodzić. - uśmiechnęłam się szyderczo.
Dziewczyna patrzyła na mnie zimnym wzrokiem. Stałyśmy w ciszy mierząc się wzrokiem. Nagle pewien incydent zmusił mnie do puszczenia dziewczyny. Zza krzaków wyskoczyło kilka uzbrojonych Elfów. Nie byli z miasta. Jeden z nich puścił w naszą stronę strzałę. Mieczem odbiłam ją. To samo robiłam z kolejnymi. W końcu jeden z Elfów wyciągnął sztylet i skoczył ku Rin. Błyskawicznie, lewą ręką wyjęłam swój krótki nóż i zasłoniłam dziewczynę przed atakiem. Wieziałam, że długo nie pociągnę osłaniając nas dwie.
-Uciekaj. -powiedziałąm przez zaciśnięte zęby.
Dziewczynie nie trzeba było powtarzać dwa razy. Przemieniła się w orła i wzbiła sie w powietrze.
Rin???
//sorry, że tak późno ;_; szkoła i te sprawy//
-Słuchaj no. -powiedziałam z chłodnym spokojem - Nie mam zamiaru cackać się z rozpieszczonymi paniusiami. Moim zadaniem jest wziąć udział w misji i zwerbować o niej dziewczynę Atanahyę. Nikt nie powieział, że nie mogę jej uszkodzić. - uśmiechnęłam się szyderczo.
Dziewczyna patrzyła na mnie zimnym wzrokiem. Stałyśmy w ciszy mierząc się wzrokiem. Nagle pewien incydent zmusił mnie do puszczenia dziewczyny. Zza krzaków wyskoczyło kilka uzbrojonych Elfów. Nie byli z miasta. Jeden z nich puścił w naszą stronę strzałę. Mieczem odbiłam ją. To samo robiłam z kolejnymi. W końcu jeden z Elfów wyciągnął sztylet i skoczył ku Rin. Błyskawicznie, lewą ręką wyjęłam swój krótki nóż i zasłoniłam dziewczynę przed atakiem. Wieziałam, że długo nie pociągnę osłaniając nas dwie.
-Uciekaj. -powiedziałąm przez zaciśnięte zęby.
Dziewczynie nie trzeba było powtarzać dwa razy. Przemieniła się w orła i wzbiła sie w powietrze.
Rin???
//sorry, że tak późno ;_; szkoła i te sprawy//
środa, 5 listopada 2014
Od Rin CD Naoto
Przeszyła ją wzrokiem zimnym jak lód. Założyła ręce na piersi.
- Nigdzie nie idę. - powiedziała. Poprawiła opadającą jej na ramię torbę.
- A jeśli Cię zmuszę? - Naoto założyła ręce pod boki. Minę miała nie ugiętą.
- Nie jestem jedyną kobietą w tym mieście. - wzruszyła ramionami i Wywróciła oczami, w geście znudzenia tą rozmową.
- Ale póki co jedyną kobietą - Athanayą. - kobieta przekręciła głowę na bok. "Wygląda trochę jak psychopata".
- Ja i tak nigdzie się z Tobą nie wybieram. Nie wiem nawet po co jestem Ci potrzebna. - parsknęła ostentacyjnie.
- Dowiesz się w swoim czasie. - stwierdziła Naoto i ruszyła powolnym krokiem w jej stronę.
- Chcę się dowiedzieć teraz. Mam do tego prawo. - sprzeciwiała się dalej czerwonowłosa.
- Masz, jak najbardziej, ale to prawo działa tylko w mieście. - powiedziała niewzruszona Naoto.
- Prawo moralności działa wszędzie. - obruszyła się.
- Kobieto ty nawet nie wiesz o czym mówisz. - Zaśmiała się gorzko. - Mam użyć siły czy pójdziesz grzecznie?
Zaparła się stopami i Wpatrywała się w swoją rozmowczynię.
- Jednak siłą... - mruknęła niezadowolona Naoto.
Naoto?
- Nigdzie nie idę. - powiedziała. Poprawiła opadającą jej na ramię torbę.
- A jeśli Cię zmuszę? - Naoto założyła ręce pod boki. Minę miała nie ugiętą.
- Nie jestem jedyną kobietą w tym mieście. - wzruszyła ramionami i Wywróciła oczami, w geście znudzenia tą rozmową.
- Ale póki co jedyną kobietą - Athanayą. - kobieta przekręciła głowę na bok. "Wygląda trochę jak psychopata".
- Ja i tak nigdzie się z Tobą nie wybieram. Nie wiem nawet po co jestem Ci potrzebna. - parsknęła ostentacyjnie.
- Dowiesz się w swoim czasie. - stwierdziła Naoto i ruszyła powolnym krokiem w jej stronę.
- Chcę się dowiedzieć teraz. Mam do tego prawo. - sprzeciwiała się dalej czerwonowłosa.
- Masz, jak najbardziej, ale to prawo działa tylko w mieście. - powiedziała niewzruszona Naoto.
- Prawo moralności działa wszędzie. - obruszyła się.
- Kobieto ty nawet nie wiesz o czym mówisz. - Zaśmiała się gorzko. - Mam użyć siły czy pójdziesz grzecznie?
Zaparła się stopami i Wpatrywała się w swoją rozmowczynię.
- Jednak siłą... - mruknęła niezadowolona Naoto.
Naoto?
Od Iblisa CD Frederiki
-Zależy co lubisz. Czy wolałabyś się rozwijać w dziedzinie polowanie czy..walki?
-To drugie chyba lepsze
-Jest też rzemieślnictwo. Ale jak wolisz walkę. Na przykład strateg, wojownik, lotnik Jeszcze taktyk
-Taktyk?
-Tak. Ten...Ch****a nie umiem sobie przypomnieć. Pamiętam co to ale po prostu nie umiem-powiedziałem i roztrzepałem białe włosy.
Frederika?
-To drugie chyba lepsze
-Jest też rzemieślnictwo. Ale jak wolisz walkę. Na przykład strateg, wojownik, lotnik Jeszcze taktyk
-Taktyk?
-Tak. Ten...Ch****a nie umiem sobie przypomnieć. Pamiętam co to ale po prostu nie umiem-powiedziałem i roztrzepałem białe włosy.
Frederika?
Od Naoto cd Rin
Dziwczyna pisnęła widząc mnie. No tak. Mogłam schować oręż, zanim jej się pokazałam. Zrobiłam to dopiero teraz. Poczułam się nieswojo bez ciężaru miecza w mojej dłoni.
-Kim jesteś? -zapytała niepewnie dziewczyna.
-Mam na imię Naoto. -wyznałam najuprzejmiej jak się dało.
-Co zamierzasz?
-Nic złego. Przybywam w pokoju. -powiedziałąm i uniosłam ręce aby potwierdzić me słowa.
-W takim razie odrzuć miecz. -uparła się dziewczyna.
Posłusznie odpiełam miecz od pasa i rzuciłam pod nogi dziewczynie. Terz czułam się zupełnie naga. Kobieta rozluźniła się.
- Jaki jest twój cel? -spytała.
-Potrzebuję przedstawiciela rasy Atanahya.
-Jakiej ty jesteś rasy, jeśli mogę spytać? -przerwała mi.
-Atanahya. -odpowiedziałam i kontynuowałam wytłumaczenie - Otrzymałam misję. Jednak jak już wspomniałam potrzebuję do jej zrealizowania jeszcze jednego Atanahyi.
-Czemu ja? -spytała niepewnie dziewczyna zapewne bojąc się odpowiedzi.
-Ponieważ to musi być kobieta. -odpoweidziałam poważnie.
<Rin? Nwm co mnie naszło na takie "średniowieczne" pismo XD>
-Kim jesteś? -zapytała niepewnie dziewczyna.
-Mam na imię Naoto. -wyznałam najuprzejmiej jak się dało.
-Co zamierzasz?
-Nic złego. Przybywam w pokoju. -powiedziałąm i uniosłam ręce aby potwierdzić me słowa.
-W takim razie odrzuć miecz. -uparła się dziewczyna.
Posłusznie odpiełam miecz od pasa i rzuciłam pod nogi dziewczynie. Terz czułam się zupełnie naga. Kobieta rozluźniła się.
- Jaki jest twój cel? -spytała.
-Potrzebuję przedstawiciela rasy Atanahya.
-Jakiej ty jesteś rasy, jeśli mogę spytać? -przerwała mi.
-Atanahya. -odpowiedziałam i kontynuowałam wytłumaczenie - Otrzymałam misję. Jednak jak już wspomniałam potrzebuję do jej zrealizowania jeszcze jednego Atanahyi.
-Czemu ja? -spytała niepewnie dziewczyna zapewne bojąc się odpowiedzi.
-Ponieważ to musi być kobieta. -odpoweidziałam poważnie.
<Rin? Nwm co mnie naszło na takie "średniowieczne" pismo XD>
wtorek, 4 listopada 2014
niedziela, 2 listopada 2014
Od Rin
Zamknęła oczy i odwróciła głowę do słońca. Czuła jak promienie ciepła ogrzewają jej skórę. Rozłożyła ręce dotykając miękkiej trawy. Leżała na ogromnej łące i czuła się naprawdę bosko. Doskonale wiedziała, że plączenie się samemu po lasach było w jej przypadku conajmniej niebezpieczne.
W tym momencie nieprzejmowała sie tym. Korzystała z wolnej chwili i starała się tego niesplamić myślami "co by było gdyby".
Otworzyła oczy, a słońce oderzyło jasnymi promieniami oślepiając ją. Usiadła zadowolona i nadal nieco zamroczona wzięła do ręki węgiel i kartkę, i zaczęła kreślić coś na szybko.
Szelest. Natychmiastowo odwróciła głowę w stronę podejrzanego dźwięku. Patrzyła chwilę szukając przyczyn jej zaniepokojenia. Wróciła do rysunku, wmawiając sobie, że to jakieś zwierzę.
Znowu szelest. Tym razem już przestraszona, wcisnęła kartki do torby i ruszyła po cichu w stronę lasu. Nagle zza drzew wyszedł człowiek. Pisnęła i cofnęła się przerażona widząc że jest uzbrojony. Znajdowała się poza miastem, więc nie musiał być to człowiek o przyjaznym nastawieniu.
<Ktoś dokończy?>
W tym momencie nieprzejmowała sie tym. Korzystała z wolnej chwili i starała się tego niesplamić myślami "co by było gdyby".
Otworzyła oczy, a słońce oderzyło jasnymi promieniami oślepiając ją. Usiadła zadowolona i nadal nieco zamroczona wzięła do ręki węgiel i kartkę, i zaczęła kreślić coś na szybko.
Szelest. Natychmiastowo odwróciła głowę w stronę podejrzanego dźwięku. Patrzyła chwilę szukając przyczyn jej zaniepokojenia. Wróciła do rysunku, wmawiając sobie, że to jakieś zwierzę.
Znowu szelest. Tym razem już przestraszona, wcisnęła kartki do torby i ruszyła po cichu w stronę lasu. Nagle zza drzew wyszedł człowiek. Pisnęła i cofnęła się przerażona widząc że jest uzbrojony. Znajdowała się poza miastem, więc nie musiał być to człowiek o przyjaznym nastawieniu.
<Ktoś dokończy?>
Od Davetha
Naciągnął kaptur na oczy, niechcąc by ktokolwiek patrzył mu w twarz. Spiął konia i ze stukotem pokłusował przed siebie. Bystre oczy, dokładnie rozglądały się i analizowały nawet najmniejszy szczegół. Ludzie zajęci codziennymi sprawami, nie zwracali uwagi na przeciętnego jeźdźca.
Kierował konia dalej, dalej, wzdłuż poobdrapywanych budynków. W pewnej chwili ściągnął lejce i zeskoczył z rumaka. Podszedł do bezzębnego starca, rzucił mu monetę i oddał wierzchowca w jego ręce. Skierował się do karczmy " Pod Kapytną Kaczką".
"Jak wymyślali nazwę musieli być nieźle nawaleni" stwierdził w myślach.
Gdy tylko wszedł do głośnej knajpy, doszedł go odór zgnilizny. Skrzywił się mimowolnie. Podszedł do baru i zamówił kufel piwa. Usiadł przy jedynym wolnym stoliku. Jednym haustem wypił połowę gorzkiego napoju.
- Mogę się dosiąść? - spytał ktoś po prawej. Nie zadając sobie trudu, by spojrzeć na przybyłego, machnął lekceważąco ręką i wbrew sobie powiedział:
- Jasne. Siadaj.
<Ktoś???>
Kierował konia dalej, dalej, wzdłuż poobdrapywanych budynków. W pewnej chwili ściągnął lejce i zeskoczył z rumaka. Podszedł do bezzębnego starca, rzucił mu monetę i oddał wierzchowca w jego ręce. Skierował się do karczmy " Pod Kapytną Kaczką".
"Jak wymyślali nazwę musieli być nieźle nawaleni" stwierdził w myślach.
Gdy tylko wszedł do głośnej knajpy, doszedł go odór zgnilizny. Skrzywił się mimowolnie. Podszedł do baru i zamówił kufel piwa. Usiadł przy jedynym wolnym stoliku. Jednym haustem wypił połowę gorzkiego napoju.
- Mogę się dosiąść? - spytał ktoś po prawej. Nie zadając sobie trudu, by spojrzeć na przybyłego, machnął lekceważąco ręką i wbrew sobie powiedział:
- Jasne. Siadaj.
<Ktoś???>
Od Altáriël
Wędrowałam miastem w poszukiwaniu natchnieniu na obrazy. Ostatnio nic nie potrafiłam namalować. Nagle sopstrzegłam jakąś ciekawą osobę. Szybko wyciągnęłam szkicownik i zaczełam szkocować postać. Tajemnicza osoba dostrzegła jednak, że się jej przypatruję. Obróciła się i ruszyła w swoją stronę. Ruszyłam za postacią. Bawiliśmy się przez jakiś czas w "kotka i myszkę", do czasu, gdy nie zgubiłam mojego modela... Tak przynajmniej mi się zdawało. Nagle zza moich pleców wyskoczył ktoś i złapał mnie, zasłaniając przy okazji usta ręką.
-Czemu mnie ścigasz? -spytał napastnik.
Ktosiu? Nie bij >-<
-Czemu mnie ścigasz? -spytał napastnik.
Ktosiu? Nie bij >-<
Subskrybuj:
Posty (Atom)