-Pomyślałem, że postrzelam do żywej zwierzyny..a tamta wiewiórka akurat była za tobą-powiedziałem i skazałem miejsce gdzie była wiewiórka. Jednak rudawe zwierze uciekło. Wziąłem strzałę i odeszłem dalej. Pomyślałem że nie będę więcej strzelał. Nie chciałem wracać do miasta więc chciałem dokończyć "ulepszać" mój łuk. Miałem przy sobie trochę galązek z czarnego dębu i postanowiłem "wcielić" je do mojego łuku. Zacząłem zastanawiać się jak idiotycznie wyglądałem gdy nagle pojawiłem się na drzewie. Zaśmiałem się sam z siebie.
-Jak się nazywasz?-spytałem się jej. Pojawiłem się koło kobiety. Od dawna z nikim nie rozmawiałem. Może musiałem zacząć?
Frederika?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz