Rana bolała niemiłosiernie, ale jeśli chciałam przeżyć musiałam się bronić. Czystym przypadkiem udało mi się zabić kilka smoków. Gdybym nie została ranna mogłabym walczyć jeszcze dość długo, ale rana nie dość, że spowalniała moje ruchy to jeszcze okropnie mnie osłabiała. Kątem oka spojrzałam na Ritę, radziła sobie całkiem nieźle. Właśnie w tym momencie straciłam czujność, co smoki oczywiście wykorzystały. Już po ułamku sekundy moje ranne ramię zniknęło. Popatrzyłam z przerażeniem na kikuta prawej ręki. Przeniosłam wzrok na kałużę czarnego płyn pod moimi stopami. W tym momencie moje oczy wybuchnęły czerwienią. Ręka odrosła, ale wyglądała odrobinę... inaczej. Była pokryta czerwonymi łuskami, a paznokcie były długie i czarne. W tym momencie w ogóle się tym nie przejmowałam, moje myśli zaprzątała tylko jedna myśl.
"Zabij ich wszystkich!!!"
Już chciałam ruszać do ataku, już chciałam rozszarpać na strzępy każdego z tych przeklętych smoków, ale drogę zagrodzili mi członkowie Alcar.
- Wy - warknęłam. - SPIERDALAĆ MI STĄD!!!
- Spokoj... - nie dokończył, bo rozprułam mu brzuch.
- Jeśli nie chcecie skończyć tak jak on to lepiej posłuchajcie - uśmiechnęłam się szeroko wskazując konającego.
Ta część, która akurat nie zajmowała się zabijaniem MOJEJ zdobyczy popatrzyła na mnie z lekkim strachem w oczach.
- Mixi... - usłyszałam głos Rity. Spojrzałam w kierunku z którego dochodził i zobaczyłam smoczycę leżącą na trawie, która wokół niej była cała zakrwawiona.
Moje oczy znów stały się szare. Szybko podbiegłam do konającego i opatrzyłam jego ranę. Nie była tak poważna na jaką wyglądała na pierwszy rzut oka. Moja prawa ręka znów była zwykła, tylko paznokcie pozostały czarne.
Rita?