niedziela, 5 października 2014
Od Lisbeth "Księga"
Czarodziejka zamknęła drzwi sklepowe i wyszła. Skierowała się na tył sklepu, do domu, ale zaraz przed wejściem wymruczała krótką formułkę, a w ziemi pojawiły się schody. Lisbeth weszła na nie, po czym ponownie zapieczętowała wejście. Błękitny płomyczek wystrzelił z jej palca - ten przynajmniej nie zapalał ksiąg - po czym przeleciał przez salę, oświetlając ją. Zatrzymał się na samym jej końcu, nad drewnianym biurkiem, które swego czasu należało do jej wuja. Tęskniła za nim. Deckard wyjechał zaledwie na miesiąc, a ona, jak sześciolatka, usilnie potrzebowała jego ciepła. Mimo wszystko podeszła do biurka i otworzyła wielką, zatęchłą księgę, którą wczoraj znalazła na targu. Tanio nie było, ale Lis nie żałowała wydatku. Uśmiechała jej się myśl poznania wszystkich jej tajemnic.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz